Dziś większość z nas myśli, że sama nazwa zabiegu pochodzi od Cezara. Większość historyków się z tym nie zgadza, bo matka Cezara Aurelia Kotta umiera niecałe 10 lat przed jego śmiercią. Ale o tym później.
Nieprawdą jest, że zabieg Cesarskiego Cięcia wywodzi się ze starożytnego Rzymu, gdyż znany był już ludom pierwotnym. Choć dowodów takich zabiegów u ówczesnych matek nie mamy. Ich ciała, zwłaszcza tkanki miękkie w proch się obróciły, lecz mamy badania przeprowadzone u ludów żyjących w kulturach zbieracko – łowieckich, gdzie szamani taki zabieg z powodzeniem przeprowadzali.
Przenieśmy się więc w skrajnie odmienne warunki, do Afryki. Już z XVI wieku pochodzą doniesienia z terenów dzisiejszej Ugandy o umiejętnościach tamtejszych szamanów wyjęcia żywego dziecka z brzucha matki metodą tzw. cesarskiego cięcia.
Opis pierwszej takiej operacji, którą widział Europejczyk, Robert Felkin, pochodziz XIXw. Operacja odbyła się w 1879 roku. Zgodnie z opisem zabieg wykonano pewnie i nienosił żadnych oznak działania prowizorycznego, wywołanego sytuacją. Operowaną była młoda kobieta (ok.20 lat), dla której była to pierwsza ciąża. Kobietę odurzono sporą ilością wina bananowego i całkowicie nagą położono na pochyłym, opartym ościanę łożu. Prowadzący zabieg przy wtórze magicznych zaklęć najpierw przemył winem bananowym jej brzuch, po czym swoje dłonie i nóż, będący narzędziem przy zabiegu, a następnie szybkim ruchem noża rozciął błony brzucha od łona aż do pępka. Asystent niezwłocznie rozwarł ranę, pozwalając chirurgowi precyzyjnie rozciąć macicę, z której wyjął dziecko, odcinając pępowinę. Dziecko oddano pod opiekę innej osobie, zaś chirurg szybkimi ruchami wyjął łożysko, a następnie, w czasie gdy asystent starał się zatamować krwawienie, delikatnymi ruchami obkurczał macicę. W kilku miejscach krwawienie tamowano dotknięciem rozżarzonego metalu. Po obkurczeniu macicy dziewczynę obrócono brzuchem do dołu pozwalając na ścieknięcie wszystkich płynów, które się w jamie brzusznej pojawiły. Macicy nie zszywano. Po ponownym obróceniu dziewczyny w poprzednią pozycję spięto ranę brzucha siedmioma żelaznymi, wypolerowanymi szpilkami, takimi jakie są stosowane w akupunkturze, a ranę przykryto papką z przeżutych korzeni, wymieszanych w miseczce ze śliną. Zarówno matka, jak i dziecko przeżyli, a temperatura ciałakobiety, z wyjątkiem drugiego dnia po zabiegu, kiedy wynosiła 38,5 stopnia, nie przekraczała 37,5 stopnia.
Do znieczulenia podczas różnego rodzaju zabiegów poza alkoholem stosowano również pewną miksturę wykonywaną z bielunia. Zabiegi chirurgiczne polegające na usuwaniu różnego rodzaju guzów, nowotworów tłuszczowych są popularne w kulturach prymitywnych praktycznie na całym świecie. Narzędzia są równie prymitywne jak dawniej, bo poza obsydianem (szkłem wulkanicznym) stosowane są narzędzia z muszli, czyteż zębów pewnych gatunków rekinów. Ten opis, choć nie jest dowodem to jednak stanowi mocną przesłankę do twierdzenia iż ludy pierwotne zabieg ten potrafiły przeprowadzić i to z powodzeniem dla matki i dziecka.
Cywilizacja człowieka się rozwijała ludzie zamieszkali w miastach. Był to postęp cywilizacji choć również regres w sprawach zdrowotnych. Było to związane z faktem, iż miasta były skupiskiem ludzi i wędrującego za nimi wszechobecnego brudu, zarazków i innych niedogodności. Zabieg cesarskiego cięcia stał się niebezpieczny nie dlatego, że sam w sobie stanowił ogromne zagrożenie a z powodu wysokiego prawdopodobieństwo zakażeń i komplikacji pooperacyjnych. Sam poród był już wielkim zagrożeniem dla kobiety, gdyż przykładowo w starożytnym Rzymie śmiertelność okołoporodowa wynosiła ok. 10% a co dopiero poród związany z otwarciem brzucha. W tym okresie zrezygnowano z wielu inwazyjnych zabiegów, m.in. trepanacja czaszki, gdyż zabieg niósł z sobą prawie pewną śmierć.
W Europie cesarskie cięcie usankcjonowane, a wręcz obowiązkowe było w Rzymie, lecz stosowane tylkodla wyjęcia dziecka z łona matki, która zmarła w czasie ciąży lub porodu. Tą metodą przyszedł na świat m.in.Scypion Afrykański Starszy, a w późniejszych czasach papież Grzegorz IV. Przypuszcza się, że Jane Seymour, żona Henryka VIII, była pierwszą kobietą, u której zabiegten wykonano za życia, lecz bez powodzenia, zmarła po powiciu syna Edwarda IV. Stąd też historycy mocno kwestionują ten sposób przyjścia Juliusza Cezara na świat. Zabieg ten zgodnie z prawem „lex regia” Numy Pompiniusza wykonywana u umierającej lub zmarłej kobiety w celu ratowania życia jej potomka. Praktycznie przez całe wieki zabiegów cesarskiego cięcia i równie inwazyjnych nie wykonywano dla ratowania życia człowieka, jeśli już dla ratowania nowego życia. Pierwszy odnotowany zabieg ratujący życie matki i dziecka odbył się w kwietniu 1622 roku w Wittenberdze. Dokonał tego chirurg Jeremias Trautmann, lecz nadal był to bardziej cud niż reguła.
Możliwość powrotu do zabiegów inwazyjnych jak cesarskie cięcie zapewniła nowoczesna medycyna a w zasadzie aseptyka. Dziś zabieg cesarskiego cięcia wykonywany jest z powodzeniem i wiele matek może cieszyć się trzymając w rękach swoich potomków, choć zabieg jest nadal kontrowersyjny, szczególnie dla kościoła, choć i w środowiskach medycznych. Dlatego ja się nie wypowiadam w tej sprawie, myślę, że i kapłani też się w tej sprawie wypowiadać nie powinni nie mamy ku tego wiedzy. Zostawmy to medykom a szczególnie przyszłym matkom, bo przecież one całość konsekwencji takiej decyzji poniosą.
Literatura: Richard Rudgley "Zaginione cywilizacje epoki kamienia"
prawa autorskie: jestem autorem tekstu, zdjęcie Nastya Gepp/pixabay.com (darmowe do użytku komercyjnego)
Bardzo ciekawy artykuł, przeczytałem z wielkim zainteresowaniem.
Nie przypuszczałem, że takie sprawy Pana interesują.
Historia medycyny - jest wyjątkowo ciekawa, świadczy doskonale o rozwoju myśli ludzkiej - wg zasady "potrzeba jest matką wynalazków".
Kiedyś bardzo mnie interesowała historia medycyny - ale akurat takich szczegółów, które Pan opisał - przyznaje - nie pamiętam.
Osobiście jako student medycyny, uczestniczyłem kilka razy przy zabiegach cesarskiego cięcia - w klinice Profesora Higiera w szpitalu wojskowym na Szaserów - potem jako anestezjolog, wiele razy robiłem znieczulenia (w szpitalu na Lindleya) przy porodach - tak że wiem z własnych doświadczeń, że nie jest to prosta sprawa...
Trudno naprawdę mi sobie wyobrazić, jak można było wykonać ten zabieg CC - tak jak to Pan opisuje - bez znieczulenia i bez różnych komplikacji poporodowych...
Trudno mi sobie również wyobrazić cierpienia kobiet podczas tego zabiegu...
Dlatego też rozumiem, że w latach średniowiecza, wykonywano ten zabieg na kobietach, które zmarły podczas porodu - dlatego aby uratować dziecko... Jest to piękne- choć jednocześnie tragiczne...
Nawiasem mówiąc uważam, że poród i narodziny dziecka to rzecz - naprawdę wyjątkowa - wspaniała.
Uważam, że narodziny dziecka to CUD powstania NOWEGO ŻYCIA.
CHWAŁA WSZYSTKIM KOBIETOM - MATKOM.
Pozdrawiam
Cud w którym dziewczyna daje potomka swemu chłopakowi jest jednym z najwspanialszych darów, jest w tym wielka magia, gdy dziewczyna staje przed swym ukochanym i mówi, nie jesteśmy już dwoje, jest z nami ktoś trzeci. stąd nie rozumiem mężczyzn, ani kobiet, którzy mówią drugiemu partnerowi, a teraz to baw się z tym sam. Choć rozumiem te rodziny, które odrzucą płód uszkodzony. To w świetle ostatnich protestów. Potomstwo jest to magia tak intymna dla rodziny, że tylko partnerzy winni o tym decydować. Oczywiście, by było jasne, jestem całkowicie przeciwny aborcji jako metody regulacji poczęć.
Autor odnosi się jedynie do technik medycznych związanych "cesarskim cięciem".
To jedna strona zagadnienia.
Faktycznie - wraz z upowszechnieniem USG, co pozwala na określenie położenia dziecka w łonie matki , technika stała się standardową. Po prostu lekarze są w stanie określić możliwość komplikacji porodowych i zapobiec pewnym przypadkom.
Piszę to z racji niedawnego porodu synowej właśnie w takiej technice, co wiązało się niewłaściwym ułożeniem dziecka. W takich przypadkach lekarze starają się przywrócić naturalne położenie, ale jednocześnie są przygotowani na wcześniejszy poród.
Dlatego nie próbuje się "przestawiać " dziecka we wczesnym stadium ciąży, a raczej doprowadzić do jej naturalnego rozwoju. Dlatego zabieg "przemieszczenia" wykonywany jest zwykle dopiero w 37 tygodniu, gdyż ten czas uznawany jest za pewną normę, a dziecko nie wymaga inkubatora.
Oprócz złego ułożenia zwykle towarzyszą również inne problemy - zwykle źle układa się pępowina i kiedyś było to częstym przypadkiem, że dziecko dusiła pępowina w czasie porodu (naturalnego).
To jedna kwestia.
Druga, że cesarskie ( carskie ) cięcie było techniką stosowaną względem dzieci z rodzin carów (władców). Jest to związane z ograniczeniem stresu noworodka podczas porodu.
Przyszły władca miał być pozbawiony strachu i stresu, który pojawia się u dziecka przy porodzie.
Życie matki - było tam mniej ważne.
Ta technika związana jest z kolei z wychowaniem, czyli tzw. antypedagogiką. To technika wychowywania władców.
Obecnie - kobiety, które rodziły cesarskim cięciem zwykle twierdzą, że po ok. 2 tygodniach wszelkie kwestie poporodowe przestają istnieć.
I tyle.
Pomijając długość i ewentualne komplikacje połogu, nie mówiąc już o samej drastyczności zabiegu, cesarskie cięcie pozbawia dziecka naturalnej flory bakteryjnej znajdującej się w narządach rodnych matki, co powoduje osłabienie systemu odpornościowego dziecka i np. późniejsze skłonność do alergii.
Oczywiście oficjalna medycyna jest tego nieświadoma i kwestia zdrowia dziecka w przyszłości nie jest poruszana podczas dyskusji z ciężarną pacjentką na temat ewentualnej cesarki.
Kiedyś, gdy prześwietleń nie stosowano - promieniowanie, a USG nie było, cesarskie cięcie było w przypadku komplikacji już w trakcie porodu. Często np. pępowina dusiła dziecko.
Obecnie - wiadomo, że taki zabieg będzie konieczny i jest standardem w takich sytuacjach.